NIEUCZCIWE PRAKTYKI PRODUCENTÓW WHISKY
I JAK ICH UNIKAĆ?

Czytaj dalej

Niestety wiele z tych przemian, nosząc znamiona nowej ery, „lepszej zmiany” czy innego spojrzenia, kryją zawoalowaną manipulację konsumentem,
a często i nieuczciwą politykę.

Wszystkie te aspekty i wiele innych, niewymienionych przekładają się bezpośrednio lub pośrednio na decyzje dotyczące prezentowanej na rynku oferty. Obserwując zmieniający się światowy rynek whisky na przestrzeni tylko ostatniej dekady, można dostrzec olbrzymie zmiany, jakie zaszły
w strukturze portfolio produktów.

W ciągle zmieniającym się i rozrastającym świecie whisky nie sposób jest nadążyć za wykładniczo rosnącym popytem. Wielu producentów staje
przed dylematami, wynikającymi z konieczności zwiększania produkcji, restrukturyzacji struktur magazynowania, czy zapewnianiem dostępności odpowiednich beczek niezbędnych do maturacji whisky. 

Słowem wstępu

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, jednak
u podstaw każdej z nich leży dynamiczne wyłonienie się z kryzysu na początku XXI w. kategorii whisky. Mocne ośrodki produkcji tego napoju powstały
już we wcześniejszych dekadach w Ameryce
oraz na obszarach dalekiej Azji. Zmiana trendów konsumenckich, a także dostępność produktów doskonałej jakości oraz olbrzymie inwestycje poczynione przez międzynarodowe korporacje, przyczyniły się do przeciągnięcia dużej części konsumentów na swoją stronę.

Galopujący popyt szybko pustoszył magazyny
z wiekowych trunków, których zapełnienie wymaga nieubłaganego czasu, którego przyśpieszyć ludzkimi siłami nie sposób sprostać.

Niedomówienia, dwuznaczność, manipulacje portfolio lub czasowe wycofywanie produktów 
stało się codzienną praktyką nie do końca uczciwą 
i transparentną dla konsumentów. 
Oto kilka ogólnych przykładów takich praktyk
oraz rady jak uniknąć ich mechanizmów.

By ustrzec się przed destabilizacją rynku i swojej pozycji na nim, niektórzy z producentów podejmowali trudne, a często i kontrowersyjne decyzje dotyczące swojego portfolio.

Określenia na etykiecie precyzujące sposób wykorzystywania beczek

Jednym z najważniejszych czynników kreujących smak whisky jest wpływ beczki, a te roztaczają gigantyczny wachlarz wariantów.
Począwszy od odmian dębu, wielkości, jakości,
a skończywszy na trunku wcześniej ją wypełniającym.

Wybór beczki determinuje smak powstałej w niej whisky, ale również różnicę w cenie nabycia 
takiej beczki oraz ich dostępności. 
Nie mogąc zapewnić odpowiedniej ilości beczek 
po hiszpańskim winie Sherry, jeden z producentów wprowadził na rynek nowy produkt, próbując 
silnymi działaniami marketingowymi przyćmić fakt 
tak znaczącej zmiany. 
Jak zatem uniknąć takiego zabiegu? 
Uważnie obserwować z pozoru nieznaczne
zmiany na etykietach, określeń precyzujących sposób wykorzystania beczek.
Jeżeli pierwotnie whisky dojrzewała tylko
i wyłącznie w beczkach po wybranym trunku,
a nagle na etykiecie pojawia się określenie typu „finisz”, „fine cask” lub „selection”,
można podejrzewać, iż nastąpił problem
z dostępnością danego typu beczek, które
w trakcie zestawiania danej partii musiały
zostać zastąpiony innymi.

To, co było w beczce wcześniej

Trudną do zweryfikowania dla konsumenta
pozostaje jakość samej beczki i jej definiowalność.
Termin „beczka po” (sherry, porto, malaga itp) jest dość nieścisły. Dawniej, kiedy zapotrzebowanie na
te wina było większe, a ich dostępność znaczna,
popyt na zużyte beczki był niewielki, a sama ich jakość wpływ na whisky imponująca.

Obecnie producenci whisky radzą sobie we
wszelaki sposób, a jednym z najbardziej kontrowersyjnych, jest sprowadzanie cysternami
win przypominających te wcześniej wymienione
i wypełnianie zużytych beczek nimi.

Niestety nie da się wykryć tej praktyki w inny
sposób, niż zmiana, jaką wywoła to w profilu sensoryczny samego trunku.
Jednak poszukującemu whisky, konsumentowi, któremu zależy na wpływie beczki innej niż ta
jedynie „okraszona” sherry, może poszukać
trunków dojrzewających w beczkach
z dębu europejskiego lub hiszpańskiego.
Nie da to 100% pewności, natomiast zdecydowanie wniesie coś nowego w profil smakowy.

W efekcie udaje się przemycić odrobinę
z charakteru oryginalnych beczek, jednak zabieg
ten jest na tyle kontrowersyjny, że nie często udaje
się dotrzeć do rzetelnych informacji, który
producent stosuje tę metodę. 

Zmiana nie zawsze na lepsze

Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a wielu producentów latami przyzwyczaja konsumentów do kolorystyki swoich edycji lub stałości swojego portfolio. 
Długotrwałe utrwalanie cech charakterystycznych danego produktu, z jakością, jaką od zawsze reprezentował, stało się wręcz nierozerwalne. 
I tak na przykład kolor czarny na etykiecie jednego producenta gwarantował 12-letni okres dojrzewania
w beczkach, a złoty aż 18 długich lat.
Jednak, co w sytuacji, kiedy na rynku pojawia się produkt niemal identyczny - opatrzony zwrotem „podwójnie czarny”. Nie każdemu od razu rzuci się
w oczy, niedostrzegalny brak deklaracji wieku. Podobnie jak po krótkiej absencji złotej etykiety,
jej hucznie zapowiedziany powrót w lekko
odmienionej i poprawionej szacie graficznej
odciąga uwagę od braku tej magicznej cyfry 18. 

Zdarzyć się może również pozorne rozszerzenie
oferty producenta, która pierwotnie stanowiła
jeden 15-letni trunek konfekcjonowany
w charakterystyczną butelkę, będący kategorią
samą dla siebie.
Rozszerzenie oferty przyniosło produkt niemal identyczny pod względem kształtu czy kolorystyki, zapewniający o wyjątkowej selekcji destylatów, niewspominający jednak ani słowa o wieku tych składników. Jak radzić sobie z takim przypadkami? Warto obserwować i bacznie wypatrywać drobnych zmian, pojawiających się na ulubionych trunkach, występujących przy okazji „odświeżenia” marki, kiedy udało się „podmienić” kilka nic nieznaczących zwrotów, w miejsce tak istotnych informacji, jak fundamentalna deklaracja wieku.
To ona i tylko ona daje gwarancję okresu, jaki
destylat leżakował i nabierał smaku.
Oczywiście to czy ilości lat zawsze oznacza lepszą jakość to temat na zupełnie inną dyskusję.

Szumy informacyjne

Potocznie mówi się, że „co było, a nie jest, nie wpisuje się w rejestr” - podobnie w dynamicznym świecie whisky, wiele informacji zapisanych w książkach, gazetach czy czasopismach straciło już dawno na znaczeniu, czy autentyczności.
Jednak ich przesłanie pozostaje wciąż żywe
i podsycane przez niczego nieświadomych, zindoktrynowanych konsumentów, których wiara
w wyuczone formułki pozostaje niezachwiana
i często prowadzi do nieporozumień,
czy ostatecznie poczucia oszukania.

Przykłady można by mnożyć, poczynając od produkcji whisky z najstarszej i najlepszej odmiany jęczmienia, która to po głębszej analizie obecnie stanowi marginalną ilość nie będącą w stanie zapewnić ciągłości produkcji, nawet w drobnej skali. Dojrzewanie trunku w magazynach usytuowanych na stromych skalnych klifach, chłostanych morską bryzą, nadającą trunkowi wyjątkowy morski charakter.
Takie magazyny często rzeczywiście istnieją, mieszcząc jednak skromny procent, dojrzewających beczek, których lwia część dojrzewa w łatwiejszych do zarządzania magazynach usytuowanych w lepiej skomunikowanych miejscach.
Warto zatem weryfikować posiadaną wiedzę lub źródła jej pozyskiwania z najnowszymi dostępnymi na rynku publikacjami i bacznie obserwować datę publikacji tych informacji.

Przełom XIX i XX w. przyniósł światu bardzo dynamiczny wzrost produkcji i powstanie wielu nowych projektów czy gorzelni. Był to też okres utrwalenia i ugruntowania pozycji znanych dzisiaj marek oraz nazwisk. Większości z nich różnie się wiodło w kolejnych zmiennych i trudnych latach dla branży. Liczne fuzje, upadłości czy przejęcia dynamicznie mieszały i zmieniały układ sił, jedni zyskiwali na znaczeniu, inni zaś znikali lub ustępowali pola.
Dzisiaj, kiedy whisky śmiało korzysta z bogatej
i pełnej kolorytów historii swojej gałęzi świata alkoholi, całymi garściami wybiera nazwiska, daty czy zdarzenia.
Bardzo często marki noszą dumne nazwiska czy nazwy produktów będących pionierami w danej kategorii, jednak nie mając
z nimi absolutnie żadnych wspólnych mianowników. Wykorzystują miniony autorytet czy historię, aby luźno powiązać swój nowy produkt z dawno zapomnianą legendą. 

Żerowanie na nieaktualnej historii

I tak butelki przepełnione są nazwiskami sklepikarzy, którzy w dawnych czasach na zapleczu mieszali destylaty, aby nadawał się do konsumpcji, bimbrowników terminujących sztukę gorzelnictwa
u lokalnego pastora, czy kombatantów, którzy po wojaczce zajmowali się sprzedażą księżycówki. Odległe daty, które odnoszą się do uroczenia tegoż bimbrownika, założenia firmy, która po latach istnienia zajęła się handlem whisky czy założenia gorzelni, która po kilku latach zmieniła miejsce oraz właściciela, a nawet nazwę.
Warto o tym wiedzieć, aby przypadkiem nie wpaść
w pułapkę odwoływania się przez producentów do przeszłych autorytetów, ugruntowanej od lat tradycji czy doświadczenia.
Istotne jest, aby zrozumieć, że liczy się to, co tu
i teraz w kieliszku, bo w gruncie rzeczy 18-letnia whisky mogła być produkowana przez innych ludzi niż pracujący dzisiaj, a marka mogła należeć do zupełnie innej firmy niż w dniu jej degustacji.

różne butelki

Ten sam trunek,

Produkty te potrzebują patronatu, historii czy odległej daty powstania marki, którą udało się wydobyć
z mroku dziejów i przywrócić do świata. 

Chcąc nadążyć za galopującym popytem i zachęcić konsumentów do sięgania po nowości na rynku,  producenci starają się co jakiś czas wprowadzić
na rynek nowe propozycje.

Niestety częstokroć są to jedynie kolejne etykiety,
nowe kształty butelek czy zabiegi marketingowe,
pod którymi kryje się ten sam produkt lub podobny, poddany delikatnej modyfikacji. Nadrzędnym celem takich zabiegów jest nasycenie rynku i rozszerzenie dystrybucji swojego produktu w nowym wcieleniu.
Jak uchronić się przed kupnem trunku, który
zmienił jedynie opakowanie, a nie zawartość?
Należy bacznie prześledzić kontr etykietę
w poszukiwaniu informacji o producencie, czy
miejscu wytwarzania, które może okazać się
takim samym jak te od dawna znane.

Kategoria whisky jest swoistym kosmopolitą zakorzeniającą się na coraz to nowych obszarach. Niekiedy zasiane ziarno, po latach przyjmuje się
i zdobywa uznanie lokalnej społeczności, jak
i międzynarodowego kworum przewyższając niekiedy swojego antenata.
Nowe grunty przydają kategorii lokalnego kolorytu, innego spojrzenia na produkcje, czy regionalne odmiany składników.
Niestety legislacja - niekiedy nie nadąża za działaniami nieuczciwych producentów, którzy chcąc wykorzystać w krótkim czasie popularność nowej lokalizacji, przypisują sobie jej pochodzenia na etykiecie, a zawartość sprowadzają z zupełnie innych obszarów, łącząc je ze sobą i butelkując jedynie na rzeczonym obszarze.
Inni, chcąc zwiększyć skalę produkcji, łączą trunki
z nowychi starych lokalizacji, opisując mieszankę jako pochodzącą wyłącznie z tej nowej.

Fałszywy rodowód

Najbardziej śmiali i bezwzględni tworzą jedynie nazwy trunków mocno sugestywnie nawiązujące
do nowych pożądanych kierunków.
Są to jawne oszustwa lub nadużycia, powstające
w wyniku bezsilności organów ustawodawczych.
Trudno bronić się przed takim zabiegami, nieuczciwych producentów w prosty sposób.
Warto jednak nowym produktom pojawiającym się na rynku przyjrzeć się dokładnie i bacznie czytać między wierszami.
Nie precyzyjne określenie pochodzenia składników, czy brak twardych faktów o miejscu wytwarzania.

Mnogość obszarów, na których produkowana jest whisky, sprawia, że nie wszędzie obowiązują takie same reguły czy zasady dotyczące oznakowania, dojrzewania czy produkcji. W niektórych krajach
do produkcji wykorzystuje się melasę, która
w innych jest absolutnie zabroniona.
Przywykliśmy również do określonej minimalnej ilości lat dojrzewania w beczce, bez których
produkt nie może być nawet nazwany whisky.

ujednoliceń

Brak

Jednak nawet to, nie w każdym kraju jest spójne, niekiedy wymagany jest jedynie kontakt z dębiną,
co w praktyce może oznaczać napełnienie beczki, przetoczenie jej przez magazyn i gotowe. Zrozumienie i wiedza naukowa o procesach zachodzących naturalnie podczas dojrzewania,
dały naukowcom szanse do wprowadzenia innowacyjnych technik z wykorzystaniem komór ciśnieniowych i wiórów dębowych do
przyśpieszenia i usprawnienia procesu maturacji. Tradycyjne podejście do tworzenia whisky na pewnych obszarach jest traktowane z pietyzmem
i szacunkiem.
Natomiast Nowy Świat to nowe pomysł
i możliwości, które niejednokrotnie dalece
odbiegają od znanych norm.
Szukając tradycyjnych rozwiązań w Nowym Świecie whisky, konsument dokonuje analizy, co kryje się
w ideologii twórcy.

Sztuczny

kolor

Whisky kategoryzowana jest często jako brown spirits, co z języka angielskiego w wolnym tłumaczenie oznacza „bursztynowy alkohol”.
Tym samym, takiej barwy oczekuje się od whisky,
a jej nasycenie utożsamiane jest z intensywnością doznań smakowych.
W dużym uproszczeniu podejście takie mogłoby mieć podstawy racjonalności, jednak u podwalin istnienia kategorii, wprowadzona została pewna możliwość.

Pierwotnie miało to pozwolić producentom na ujednolicenie kolorystki różnych partii trunków butelkowanych w jednej linii produktowej.
Ta możliwość to dodawanie do trunków karmelu spełniającego rolę naturalnego barwnika. Karmel amoniakalny E 150 jest w dzisiejszych czasach dostępny w wielu produktach spożywczych,
a w zależności od ilości i rodzaju, potrafi znacząco zmienić kolor trunku. Chcąc kierować się kolorem whisky, w ocenie tego trunku należy poszukiwać określeń, takich jak „natural color” czy „no carmel added”. Bez tego zapewnienia, oceniając kolor, oceniać będzie się wyłącznie wpływ, jaki wywarł
na niego dodany karmel.

Nie taka stara, jak się wydaje

Rozrost gorzelni, a co za tym idzie zwiększanie mocy produkcyjnych i wydajności prowadzi nieuchronnie do gromadzenia się dużych zapasów dojrzewających beczek, wypełnionych młodą
whisky.
Często są to beczki doskonałej jakości, które
w krótkim czasie są w stanie stworzyć przyzwoitej jakości trunek.
Zdarzają się również paradoksalne przypadki,
w których pomimo dekad spędzonych
w beczkach whisky odbiega od wzorca z powodu zużycia beczki lub przesycenia dojrzewającej
whisky jej wpływem.
W przypadkach takich niedojrzałych lub zgorzkniałych nestorów stosuje się tworzenie
edycji specjalnych, w których łączy się doskonałe
młodsze destylaty z tymi starymi eforami.

Powstają z takiego mariażu trunki niekiedy ciekawe, jednak pełne celowych nieścisłości i nadużyć marketingowych.
One to wspominają głównie o średniej wieku czy wręcz o dojrzałości najstarszego ze składników, którego udział może stanowić marginalną ilość
w całości kompozycji.
Butelki i materiały promujące, pełne są peanów opiewających w zwroty typu „blisko 50-letnie trunki”, „połączenie destylatów dojrzewających niekiedy 60 lat” czy „w składzie tej kompozycji znaleźć można beczki dojrzewające od lat 50”.
Wszystko to prawda, ale należy wiedzieć,
że pozostałe części składowe mogą dojrzewać
o wiele mniej lat. Deklaracja wieku wyrażona
jasnym zwrotem „25 years old” daje pewność,
że każdy składnik tej butelki dojrzewał przez nie
mniej niż 25 lat.
Pamięć i zrozumienie deklaracji wieku pozwoli uniknąć zawodu, czy niezrozumienia i poczucia oszustwa.

Podsumowanie

Zarówno producenci, jak i ich produkty oraz oczekiwania rynku, czy ostatecznie samych konsumentów bywają różne, jednak ich relacje są nierozerwalnie ze sobą zespolone. 
Niekiedy dochodzi do nieporozumień, celowych nadużyć lub ślepego podążania za realizowaniem oczekiwań. Nie oznacza to w żadnym razie,
że wszędzie kryje się fałsz czy kłamstwo. 

Często jest to jedynie potrzeba zaspokojenia potrzeb każdej ze stron. Aby uniknąć nieuczciwych praktyk, niejasności czy niezrozumienia trzeba sprecyzować swoje oczekiwania, a następnie, nie szukając półśrodków, rzeczowo rozpocząć analizę dostępnych na rynku oferowanych rozwiązań. 
Nie idąc na skróty, z pewnością uda się każdemu dotrzeć do oczekiwanego produktu, nie wpadając 
w sidła czy pułapki branży.

Po więcej historii i dobrej whisky

Zaglądaj na kukunawa.pl