Firma powstała w 1753 roku, za sprawą szwajcarskiego rolnika Johna Shenka, w mieście Schaefferstown, w stanie Pensylwania. Z tego tytułu pierwsze wzmianki o obiekcie i produkcie, odnoszą się do nazwy Shenk’s lub późniejszej - Bomberger’s. Tradycje historyczne przekazują, że podczas wybuchu wojny o niepodległość, ta konkretna whisky żytnia była bardzo ceniona. Podczas bardzo ostrej zimy, jaka nastała w trakcie wojny, gorzelnia odwiedzona została przez samego Georga Washingtona, który, aby pokrzepić swoich żołnierz w Valley Forge, nabył kilka butelek whisky. Od tamtej chwili minęło ponad 200 lat i z perspektywy tego czasu, zarząd Michtera określił to jako fakt historyczny, potwierdzający tezę, że ich trunek był „whisky, która rozgrzała amerykańską rewolucję”.
Dumne dziedzictwo pierwszego producenta amerykańskiej whisky
z 1753 roku
Dla upamiętnienia historycznego zakładu, w 1978 roku Lebanon Valley Coin Club, wydał okazjonalną kolekcję monet, na których widniał budynek gorzelni. XIX wiek przyniósł duże zmiany, które w połowie wieku doprowadziły do przejęcia gorzelni
przez holendra z Pensylwanii - Abrahama Bombergera, od którego nazwiska przez kolejne dziesięciolecia gorzelnia i owoce jej pracy czerpały swoją nazwę.
Początek XX wieku w Ameryce to silne wpływy środowisk feministyczny i duchownych, które połączywszy siły z ruchem antyalkoholowym, doprowadziły do wprowadzenia w 1919 roku prohibicji. Jest to oczywiście duże uproszenie, ponieważ wątek
jest wielowarstwowy, dotykający aspektów socjologicznych, politycznych i ekonomicznych. Zniszczenia, jakich doświadczyły gorzelnie w owym okresie, były nieodwracalne. Gorzelnia z Pensylwanii po uchyleniu prohibicji, kilkukrotnie
zmieniała właściciela, próbując podnieść się po trudnych latach. W latach pięćdziesiątych obiekt trafił w ręce Lou Formana, który dał podwaliny pod nowoczesną markę Michter’s, której nazwę tworzy połączenie imion jego synów - Michaela
i Petera.
Trudny wiek XX
Niestety historia nowej marki trwała tylko do 1989 roku, kiedy cały amerykański przemysł przeżywał długie lata kryzysu, który doprowadził ówczesnego właściciela do bankructwa. Porzucony zakład w Pensylwanii obrócił się w ruinę. Marka
Michter’s wraz z całą swoją historią wydawała się stracona na zawsze… jednak przypadkowa para miłośników whisky, urzeczona spuścizną i jakością starego Michter’s, postanowiła coś z tym zrobić.
Odrodzenie legendy w Kentucky
Joseph J. Magliocco wraz z jego mentorem i konsultantem Richardem „Dick” Newmanem, połączyli siły, aby wskrzesić markę Michter’s. Przygoda Magliocco z branżą winiarską i alkoholową zaczęła się po zakończeniu Yale College oraz Harvard
Law School. Studenckie lata zaznajomiły go z marką, którą degustował i sprzedawał w czasie pracy za barem. Jego partner w biznesie - Newman służył w amerykańskim korpusie piechoty morskiej, zostając odznaczony purpurowym sercem.
Karierę w branży whisky, naznaczyły lata spędzone na kierowaniu markami old grand-dad, Old Crown i Old Taylor dla National Distillers. Po tym czasie został prezydentem i CEO w Austin Nichols, produkującej whiskey Wild Turkey.
Magliocco i Newman nie bacząc na koszty, postawili sobie cel, którym miało być uhonorowanie dziedzictwa marki Michter’s. Zdobywszy prawa do porzuconego przed laty znaku towarowego marki, podjęli kluczową decyzję. Odrodzenie Michter’s
miało nastąpić w stanie Kentucky, które stanowi serce nowoczesnego amerykańskiego przemysłu whisky. Miejsce to zapewnia niemal nieograniczony dostęp do najlepszych talentów i zasobów whiskey.
Współczesność nad
Michter’sem
Obecnie firma ma trzy lokalizacje w Kentucky, o łącznej powierzchni 78 000 stóp kwadratowych oraz 205 akrów gruntów rolnych w Springfield.
Trunek ten wymyka się klasycznym amerykańskim kategoriom, porządkującym i definiującym rynek whiskey w Stanach. W odróżnieniu od bourbonu czy żytniej whiskey, które muszą być dojrzewane w nowych beczkach z dębu amerykańskiego, Michter’s
dojrzewa w beczkach używanych. W procesie dojrzewania wykorzystywane są beczki „nasiąknięte” whiskey. To wyklucza możliwość kwalifikacji tego trunku w bardziej znanych gatunkach. Dla odróżnienia od trunków bardziej mainstreamowych
produkt otrzymał określenie unblended - co oznacza niełączenie trunku z prostym neutralnym alkoholem, niewnoszącym niczego w paletę smakowo-zapachową produktu. Profil ten wyróżniają nuty karmelu, wanilii, suszonych oraz świeżych
owoców. Każda butelka zestawiana jest w niewielkich partiach, których numery odnaleźć można na butelkach.
Technika “kwaśnego zacierania” polega na dodawaniu do kadzi zaciernej z nowym wsadem, niewielkiej ilości wcześniejszej partii zacieranych zbóż. Analogiczny proces można zaobserwować przy przygotowywaniu ciasta na chleb na zakwasie.
Proces ten jest dość popularny przy produkcji bourbonów, chociaż trunek ten nie może być definiowany tym mianem. Dzieje się tak, przez dość osobliwy procentowy udział zbóż, który przewiduje użycie równych części kukurydzy i żyta,
z dodatkiem słodu jęczmiennego. Dojrzewając w nowych wypalonych od środka beczkach z dębu amerykańskiego, rozwija ciepłe nuty palonego cukru z przyprawami korzennymi, miodem, wanilią i kandyzowaną wiśnią.
W odróżnieniu od poprzednich trunków edycja ta jest częścią amerykańskiego systemu klasyfikacji whiskey. Straight rye to trunek, który dojrzewa w nowych wypalanych od środka beczkach przez okres 4 lat i został wyprodukowany w co najmniej
połowie z ziaren żyta. Dodatkowym wyróżnikiem tego produktu, jest butelkowanie bez kupażowania beczek. Każda butelka pochodzi z jednej beczki, której numer podany jest na szyjkach butelek. Podobnie jak przed laty, tak i teraz żyto
przydaje temu trunkowi mocnych nut przypraw z pieprzną dominacją, cytrusami, toffi i dębem w tle.
10 lat to dla amerykańskich whiskey duże wyzwanie, biorąc pod uwagę specyfikę beczek, jak i klimatu, w jakim dojrzewają trunki. Tylko doskonałe zbalansowanie między charakterem destylatu i wpływem beczki, może zaowocować dobrym trunkiem, który nie będzie zdominowany beczką. Korzystając z dziedzictwa i doświadczenia w pracy z żytem, master distiller - Willie Pratt wydestylował alkohol, który poddany próbie czasu i spędzeniu 10 lat w nowych, wypalonych od środka beczkach z białego dębu amerykańskiego, zaowocował niesamowitym profilem sensorycznym. Rozlewany każdorazowo z jednej wyselekcjonowanej beczki, urzeka głębią nut wanilii oraz toffi, w których objawiają się pieczone migdały w cynamonie, pod którymi na finiszu wyłania się posmak pieprzu oraz cień skórki pomarańczy.