Glenglassaugh, czyli wzloty i upadki nad zatoką Sandend Bay

Czytaj dalej

można powiedzieć i dużo, i mało zarazem. Gorzelnia, w historii której znajdziemy kilkudziesięcioletnie okresy przestoju, miała małe szanse na to, by przetrwać. Ale jest z nami do dziś. I dobrze, bo charakter produkowanej tu whisky jest niezwykle ciekawy i równie obiecujący…

O Glenglassaugh

powstała z inicjatywy płk Jamesa Moir, który handlował produktami spożywczymi, winami i mocnymi alkoholami w pobliskim miasteczku Portsoy. Chcąc zapewnić sobie stałe dostawy własnej whisky, wraz z kowalem Thomasem Wilsonem i jego siostrzeńcami – Alexandrem i Williamem Morrisonami, założył firmę The Glenglassaugh Distillery Company. Budowa, która kosztowała około 10 tysięcy funtów, rozpoczęła się w 1873 roku, pierwsze destylaty spłynęły zaś z alembików w 1875 roku.

The Glenglassaugh Distillery Company

W miejscu, w którym stanęła Glenglassaugh, od dawna nielegalnie produkowano wyśmienitą whisky. Gorzelnia umiejscowiona jest na granicy regionów Speyside i Highland, w północno-wschodniej Szkocji, nieopodal miasteczka Portsoy, w hrabstwie Banffshire/Aberdeenshire. Tuż obok do Morza Północnego wpływają rzeki Spey i Deveron, zaś najbliżej leży zatoka Sandend Bay i wieś Sandend (to tutaj właśnie swą siedzibę ma Glenglassaugh). Zakład zbudowano na farmie Craig Mills. Najbliższymi „konkurentkami” są destylarnie Macduff , Glendronach i nieczynnej Banff.

Lokalizacja

Warto podkreślić, iż miejsce postawienia zakładu Glenglassaugh nie było przypadkowe. Po pierwsze, o czym już wspomniałem, działała tu nielegalna gorzelnia produkująca bardzo dobrą whisky. Poza tym w pobliżu znajdowało się źródło znakomitej jakości wody (Glassaugh Spring na wzgórzu Durne). Jakby tego było mało – okoliczni rolnicy z chęcią „dzielili się” uprawianym tu na szeroką skalę wysokiej klasy jęczmieniem.

Dogodne miejsce na start

Glenglassaugh ma dość skomplikowaną do wymówienia, ale i równie piękną nazwę. Swój źródłosłów ma oczywiście w języku gaelickim i oznacza „Dolina szaro-zielonego miejsca”. Co ważne, odnosi się ona do miejsca, w którym usytuowana jest destylarnia – właśnie w dolinie, w której znajduje się źródło wody, z którego zakład korzysta – Glassaugh Spring.

Etymologia nazwy

James Moir marzył o tym, by Glenglassaugh produkowała przede wszystkim własną single malt whisky – miała zwać się James Moir & Alexander Morrison. Plany jednak planami, a rzeczywistość rzeczywistością. Trzeba było zarabiać i nie można było przejść obojętnie obok oferty od William Teacher & Sons, toteż w pierwszych latach swego istnienia niemalże całość produkcji przeznaczana była jako składowa blended whisky Teacher’s.

Początki

W latach 1887-1892 Alexander Morrison rozbudował nieco gorzelnię, wymieniono alembiki na większe oraz zainstalowano nowe kadzie fermentacyjne. Po śmierci Williama Morissona i Jamesa Moira gorzelnię w 1892 roku przejęła firma Robertson & Baxter, która jednak w tym samym roku sprzedała ją Highland Distillers za 15 tysięcy funtów. Produkcja pod wodzą nowych właścicieli trwała do 1907 roku.

Koniec XIX wieku w Glenglassaugh

W 1907 roku w Glenglassaugh zaprzestano produkcji. I to, jak się okazało, na bardzo długie lata. Lata, o których wiadomo niewiele. No, może poza tym, że do 1922 roku działała tu jeszcze słodownia, a podczas II Wojny Światowej stworzono tu bazę wojskową. Co prawda istnieją źródła mówiące, iż w latach 1931-1936 wznowiono produkcję, ale żadne z nich nie potrafi tego faktu należycie udokumentować. Stan zawieszenia w Glenglassaugh trwał aż do 1960 roku.

Długi, tajemniczy przestój

W 1960 roku postanowiono ponownie otworzyć gorzelnię. Wszelkie urządzenia były jednak w takim stanie, iż zakład należało gruntownie przebudować i wyremontować. Prace trwały aż do 1966 roku. Podwojono moce produkcyjne – i tu mamy 2 wersje krążące w różnych źródłach. Raz – że wymieniono alembiki na nowe i większe, dwa – że powiększono dwukrotnie te, które już były w zakładzie. Łatwiej uwierzyć w tę pierwszą wersję.

Glenglassaugh wraca do gry

Ponowna produkcja w Glenglassaugh odbywała się w latach 1960-1986. W tym czasie słodowa whisky wytwarzana w tejże gorzelni trafiała najczęściej do mieszanek należących ówcześnie do Edrington Group – The Famous Grouse, Laing’s i Cutty Sark. Dwa fakty jednak nie zadziałały na korzyść Glenglassaugh – charakter tworzonej tu whisky, niekoniecznie idealny do tworzenia blendów, oraz kryzys na rynku whisky od początku lat 80-tych XX wieku. Dlatego też destylarnię zamknięto ponownie w 1986 roku.

Ponowne tąpnięcie

Lata 80-te XX wieku były okresem bardzo trudnym dla branży whisky. Popyt zanotował nieznane dotąd doły, właściciele masowo zamykali gorzelnie i dywersyfikowali swoje majątki. Krach nie ominął Glenglassaugh, którą także „uśpiono”, a że produkowano tu whisky, która niekoniecznie pasowała charakterem blenderom, przewidywano, że Glenglassaugh już się nie podniesie. Dziś już wiemy, że ci, którzy wieszczyli Glenglassaugh smutny i definitywny koniec, na całe szczęście nie mieli racji.

Czyżby smutny koniec?

W 1999 roku Highland Distillers została wchłonięta przez Edrington Group. Nie zmieniło to jednak statusu Glenglassaugh, która pozostawała w uśpieniu. Na szczęście w 2008 roku finansowana przez Rosję firma energetyczna Scaent Group kupiła Glenglassaugh za 5 milionów funtów i wznowiła produkcję.

Wbrew niedowiarkom

Część zakładu odnowiono, postanowiono również sprzedawać destylaty, które nie kwalifikowały się jako whisky – pod nazwami tłumaczonymi jako… „Napój spirytusowy, który nie ośmiela się wypowiedzieć swojej nazwy” (destylat bez starzenia) i „Napój spirytusowy, który rumieni się, aby wypowiedzieć swoja nazwę” (6 miesięcy maturacji w beczkach po czerwonym winie).

W 2012 roku wydano pełnoprawną whisky single malt pod szyldem Revival. W tym samym roku jeszcze zbudowano centrum dla odwiedzających. 22 marca 2013 roku nastąpił zwrot – Billy Walker i spółka z The BenRiach Distillery Co. zakupili Glenglassaugh. W tym samym roku wydano kolejną whisky – Evolution, a w 2014 roku nietypową wersję Torfa. Nowi właściciele poszerzyli portfolio o wersje 30-letnią oraz limitowane edycje single cask i finiszowane w różnych typach beczek.

2012-2013 w Glenglassaugh

W 2016 roku The BenRiach Distillery Co., wraz z Glenglassaugh, BenRiach i GlenDronach, zostaną wchłonięte przez giganta w branży, właściciela marki Jack Daniels – Brown-Forman. Od tej pory, przy wsparciu tak potężnego właściciela, Glenglassaugh konsekwentnie prowadzi politykę poszerzania portfolio o nowe, ciekawe ekspresje.

Brown-Forman

Glenglassaugh posiada jedną kadź zacierną, 6 kadzi fermentacyjnych (2 z drewna) i parę ogromnych alembików. Oficjalne dane mówią o produkcji na poziomie 1 miliona litrów destylatu rocznie, istnieją jednak źródła, w których wyczytać możemy, iż jest to około 30 tysięcy litrów tygodniowo, więc ponad 1,5 miliona litrów w skali roku.

Produkcja

Wykorzystywany jest słód nietorfowy i w niewielkim stopniu torfowy (około 30 p.p.m.). Woda pochodzi z pobliskiego źródła Glassaugh. Fermentacja trwa około 60 godzin, maturacja zaś odbywa się w tradycyjnych magazynach sztauerskich. Używa się głównie beczek po bourbonie, ale i po sherry, czy czerwonych i białych winach.

Styl i charakter whisky w Glenglassaugh na przestrzeni dziesięcioleci (i przez głębokie dziury czasowe tyczące się przerw w produkcji) zmieniał się, natomiast można powiedzieć, iż Glenglassaugh produkuje naprawdę ciekawą, nietuzinkową jak na Highland whisky. W Glenglassaugh można znaleźć słodkie nuty miodu i kwiatów, nuty owocowe, sporo ziół, pikantnych przypraw i sporo morskich akcentów.

Charakter whisky z Glenglassaugh

Dossier Glenglassaugh nigdy nie było szczególnie rozbudowane, jednakowoż w ostatnich latach powstaje coraz więcej oficjalnych wypustów gorzelni, co niezwykle cieszy. Najnowsze propozycje, z 2023 roku, obejmują zaledwie 3 bottlingi – torfową Portsoy 49,1% ABV (beczki: sherry, bourbon, porto), słoną Sandend 50,5% ABV (beczki: bourbon, sherry Oloroso i Manzanilla) oraz pierwszą w historii gorzelni 12-latkę 45% ABV (beczki: sherry, bourbon, czerwone wino). O poprzednich, limitowanych i podstawowych, już tutaj wspomniałem. Powoli pojawiają się także niezależne bottlingi – i dobrze.

Portfolio

Glenglassaugh, pomimo przeciwności losu i swego czasu sytuacji wręcz krytycznej na całe szczęście przetrwała. Gorzelnia ta ma potencjał, by wybić się ponad przeciętność. Ponad solidność bez fajerwerków. Sąsiedztwo Morza Północnego wpływa dodatnio na paletę aromatyczno-smakową tutejszej whisky.

Czas wykorzystać swoje 5 minut

Dodatkowo eksperymenty z beczkami, dość wysokie ABV i sama postać Billy’ego Walkera również sprawiają, że warto śledzić co tu się będzie działo w następnych latach. W gorzelni, która nareszcie, po ponad 150 latach nareszcie ma szansę pokazać to, na co ją niewątpliwie stać.

Po więcej historii i dobrej whisky