Czytaj dalej
Hinch 10yo Sherry Finish 43%
Jeśli ktokolwiek z Was śledzi moje notki degustacyjne zapewne wie, że niejednokrotnie pisałem już o Hinch. To jedna z obecnie kilkunastu gorzelni w Irlandii, kraju, który od stuleci znany jest z produkcji tego trunku, a w którym przez wiele lat honoru branży gorzelniczej broniły zaledwie 3 zakłady.
Degustacja #71
Zważywszy na to, że o Hinch już wiele napisałem nie będę się tu specjalnie rozwodził nad samym zakładem. Jest to oczywiście gorzelnia iście nowoczesna, produkująca swe trunki (powstaje tu także gin) podług tradycyjnej metody „od ziarna do szkła”, nastawiona mocno na mainstream i skrojona pięknie pod turystów.
Skupiam się więc na wersji Hinch, której dotychczas nie miałem okazji skosztować. Wersja 10-letnia finiszowana po sherry – to nie jest do końca tak. Jest to połączenie 10-letniego destylatu single grain i niewielkiej ilości 16-letniej single malt, które odbyły finisz (minimum 6 miesięcy) we wspomnianych beczkach po sherry. Była to sherry Oloroso. No i tyle wiemy.
Wiadomo, że tak młoda gorzelnia (produkcję rozpoczęła w 2020 roku) musi korzystać z destylatów z zewnętrznych źródeł. Z tego, co mi wiadomo, whisky tę stworzono na bazie tego, co wyprodukowano w Bushmills, ewentualnie w Midleton. No nic, sprawdźmy co tu się będzie działo.
Początkowo gorzko-słodki. Sporo limonki ze skórką, wanilii, toffi, karmelu, mlecznej czekolady i orzechów laskowych. Całkiem sporo także owoców – są banany, brzoskwinie, ananas, morela, soczyste czerwone jabłko. Całości dopełniają nuty migdałów, dębu, cynamonu, pieprzu, lukrecji, piernika oraz odrobiny goździków, ziaren kawy, marcepanu i bakalii. Jest trochę kwaskowo, rześko, alkoholowo, sporo owoców, średnio intensywnie, gładko. W tle wyczuwalny miód malinowy
Nos
Początkowo, jak to przy niskich ABV bywa, lekko alkoholowo i szczypiąco, z wyraźnie wyczuwalnym rozwodnieniem. Dużo słodkich tonów – toffi, mleczna czekolada, karmel, wanilia. Poza tym nieco chili, pieprzu, imbiru, gałki muszkatołowej i pokrzywy. Dalej – landrynki z jasnych owoców i cytrusów, cynamon, bakalie. Po dłuższej chwili łagodnieje, wyczuwalne sok z cytryny, brzoskwinia, banan, limonka, drewno, skóra, pasta do podłóg i preparat do czyszczenia drewna w sprayu, miód z maliną, orzechy, marcepan i czerwone jabłko
Smak
Lekki, sporo gorzkiej i mlecznej czekolady, toffi, wytrawnego dębu, masła waniliowego, orzechów, marcepanu, gruszki w syropie, banana, landrynek z jasnych owoców i cytrusów, sok z cytryny/lemoniada, kakao, migdał, skóra, preparat do czyszczenia drewna oraz niewielka smużka dymu
Finisz
Hinch w wersji 10yo to jedna z (obecnie) lepszych propozycji z tej gorzelni. I nie jest to pozycja z góry skazana na porażkę. Sporo tu dobrego się jednak dzieje. Cytrusy są wyczuwalne na nosie, a najwięcej na języku. Czuć wpływ sherry, z czym różnie bywa w tego typu mieszankach, i to o dziwo w szczególności na podniebieniu i w finiszu. Samo podniebienie też nie najgorsze, nieco pikantne, owszem, ale i z dość dobrą strukturą jak na tak niskie ABV.
Podsumowanie
Sam nos to dużo akcentów owocowych przede wszystkim, finisz – bardziej cytrusy, czyli łagodnie i rześko. Generalnie – jest całkiem solidnie. Teraz jeszcze chwilę o samym destylacie – whisky stworzona przez Hinch na destylatach spoza Hinch (wiadomo dlaczego). Niewielka domieszka 16-letniej single malt (zapewne Bushmills) jest wyczuwalna, zaskakująco sporo tu sherry.
Z drugiej strony jest to jeden z „wynalazków”, których pełno obecnie na rynku. „Wynalazków”, które jak najbardziej są pijalne, całkiem niezłe, ale którym na każdym etapie degustacji ewidentnie nieco brakuje. Ta whisky będzie dobra i dla początkujących, i dla tych, którzy torfu nie lubią. Dla tych, którzy nie potrzebują ą i ę, by mieć uciechę z tego, że piją whisky. Tych wszystkich ta wersja Hinch powinna zadowolić.
Podążając za własnymi kubkami smakowymi mogę stwierdzić, iż jest to whisky mało skomplikowana, ale przyjemna. Sporo tu jeszcze pracy przed Hinch, a zresztą – nie mam zamiaru jakkolwiek oceniać samej gorzelni. wiadomo – potrzebują zarobić, by mieć na stworzenie w 100% własnych whisky. I na to czekam. Za Bushmills, czy Midleton nigdy specjalnie nie przepadałem, wolę szkocką. Tak już mam, za co przepraszam wszystkich urażonych.
Aromat: 19,5 Smak: 19,5 Finisz: 19,5 Balans: 19,5 Razem: 78/100 pkt.
Ocena