Czytaj dalej
Hinch Craft & Cask Stout Finish 43%
Hinch to nowa (zaledwie parę lat), wdzięczna gorzelnia stworzona w historycznym hrabstwie Down w Irlandii Północnej. Zdarzyło mi się rozmawiać kilkukrotnie z osobą odpowiedzialną za promocję whisky z tejże (dzięki Eugene!) i wiem, że, póki co, wykorzystują destylaty z Bushmills i Middleton.
Degustacja #66
Potencjał marketingowy Hinch ma spory i widać, że umie w nowoczesne marketingowe rozwiązania. Z whisky bywa różnie, ale źle nie jest (robią również niezły gin – Ninth Wave). Generalnie powstają tu mniej lub bardziej wyszukane klasyki, większość blendów. W ofercie są też fajny lekko torfowy single malt i sporo interesujących limitowanych wypustów.
Mnie natenczas przyszło zmierzyć się z klasykiem po irlandzku – czyli whisky finiszowanej w beczkach po piwie. Według wyżej wspomnianego Eugene’a whisky ta to efekt kooperacji z lokalnym browarem Whitewater Brewery, który znajduje się w pobliżu gorzelni Hinch. To właśnie ich piwo – Kremlin Imperial Stout – zostało wykorzystane do kilkumiesięcznego finiszu powyższej whisky.
Czego mogę się spodziewać? Cóż, wydaje mi się, że będzie solidnie i bez większych zachwytów. Niskie ABV zapewne będzie mi przeszkadzać, pytanie jak sprawi się finisz – czy piwo da o sobie znać w tej whisky w satysfakcjonujący sposób? Sprawdźmy
Lekki, słodko-gorzki, dużo wanilii, cytryny, limonki, pomarańczy ze skórką, jabłka i gruszki. Poza tym miód, mleczna i sporo gorzkiej czekolady, gorzki stout, mocna gorzka czarna kawa, prażony kasztan, orzech włoski, dąb, nieco cynamonu. Prosto, zwiewnie, słodko-gorzko, wyczuwalna młodość (spirytus)
Nos
Początkowo lekko piekący, do tego kwaśny (sok z cytryny!), później wchodzą słodkie tony wanilii, miodu i toffi. Dalej gorzka czekolada, kakao, mocna gorzka czarna kawa, gorzki grejpfrut. Podobnie jak na nosie – nieskomplikowana, łatwa w odczytaniu, konsekwentna. Pomimo niskiego ABV i wyraźnego odczucia rozwodnienia dobrze skonstruowana, wyrazista. W tle pieprz, chili, imbir, lukrecja
Smak
Rozgrzewający. Najpierw toffi, miód, wanilia, jabłko, gruszka, nieco cytryny i odrobina limonki i grejpfruta. Poza tym orzechy, dąb, kawa, ciemna czekolada, lukrecja, cynamon, pieprz, gałka muszkatołowa
Finisz
Było tak jak się spodziewałem – klasycznie, prosto, lekko, nieco wodniście. Z drugiej strony whisky ta zachęca swą konsekwencją i porządną jak na ABV wynoszące ledwie 43% strukturą. Balans niezły, oczywiście zachowując odpowiednie proporcje. To tak – dobra do drinków. Nie przeszkadza, przyjemna na co dzień. Fajna dla początkujących. Dobra na przykład pod grilla. Uniwersalna, łatwa w odbiorze. Piwo zrobiło swoje, na nosie to już bardzo nawet solidnie wygląda.
Podsumowanie
Generalnie – podróż przez irlandzki tradycyjny finisz przebiegła spokojnie, bez wielkich upadków, ale i bez nie wiadomo jakich wzlotów. Wiem, że niedawno pojawiła się wersja tej whisky z nieco wyższym ABV, i dobrze. Potencjał jest, zobaczymy jak to będzie wyglądało jak w środku znajdziemy faktycznie destylaty z Hinch, a nie z innych zakładów. Wielkim fanem Bushmills nie byłem nigdy, a i z Middleton nigdy nie nawiązywałem głębszej relacji. Co nie znaczy, że ta wersja Hinch to jakiś potworek. Nie. Nie zniesmaczyła mnie, nie porwała. Solidnie i prosto. Czasem i tak przecież trzeba.
Aromat: 18 Smak: 18 Finisz: 19 Balans: 19 Razem: 74/100 pkt.
Ocena