Czytaj dalej
Degustacja #57 - Auchentoshan 18yo 43%
Ciąg dalszy przygody z Auchentoshan. Tą razą pozostało mi się zmierzyć z ostatnim samplem z tejże gorzelni. Zostawiłem go sobie na koniec z wiadomych względów – dwa NAS-y to jednak nie to samo co pełnolatka. Zanim rozpocznę właściwą degustację – co nieco gwoli wyjaśnienia pewnych kwestii technicznych. Czytaj – mojego każdorazowego podejścia do danego konkretnego destylatu.
Degustacja #57
Otóż zawsze staram się oceniać daną whisky z perspektywy jej podobnych – czy to cenowo, czy jakościowo. Toteż w przypadku 18-stki od Auchentoshan biorę pod uwagę kilka aspektów. Pierwszy aspekt to oczywiście porównanie do pełnolatek od innych producentów szkockich. Oczywiście biorę poprawkę na zasadniczą różnicę wynikającą z ilości podejmowanych destylacji. Nie mogę jednak postawić Auchentoshan 18yo w jednej linii z irlandzkimi whiskey.
Raz, że to nie do końca to samo, dwa – znajdźcie mi jakąś 18-stkę z Irlandii, która byłaby powszechnie dostępna na rynku. I się wziąłem rozpisałem. Oczywiście na karb mojej ulotnej pamięci biorę to, że nie będę w stanie porównać omawianej tu Auchentoshan do wszystkich szkockich 18-stek, które dane mi było na przestrzeni czasu skosztować. Rozumiem jednak zamysł i znam poziom tychże, dlatego po Auchentoshan oczekuję czegoś „ponad”.
Punktem odniesienia będzie dziś Glenmorangie 18yo, nie dlatego jednak, że jakoś szczególnie lubuję się w wyrobach tej destylarni, a z bardziej prozaicznego powodu – po prostu całkiem niedawno miałem z nią do czynienia. Stawiam tu jednak gwiazdkę – niech to będzie takie umowne porównywanie. Co jeszcze ważne to beczki – w wypadku Auchentoshan mamy beczkę po bourbonie, czyli w sumie klasyk. No i ABV, niskie oczywiście – piszę „oczywiście”, gdyż w przypadku oficjalnych bottlingów to bardzo często uprawiany proceder.
No, zdarzają się także wyższe o 3% ABV, czy dodatkowy brak filtracji i barwienia, CS-ów zaś jak na lekarstwo. A jeśli już – limitowane, a więc i drogie lub bardzo drogie. Podsumowując – przyznaję, że nie spodziewam się nie wiadomo jakich fajerwerków, z drugiej zaś strony liczę, że będzie jednak ponadprzeciętnie choć w jednym jedynym, dowolnym aspekcie i, jak to z Auchentoshan bywa, będzie również gładko i przyjemnie. Zobaczymy – dalej nie przedłużam (com wyjaśnił – wyjaśniłem).
NOS: Głęboko i lekko zarazem, wieloaspektowo, słodko. Sporo miodu, karmelu, budyniu waniliowego i babeczek z budyniem, toffi, mlecznej czekolady. Poza tym dużo soku z cytryny, limonki, gruszki, a także akcentów ciasta z żółtymi śliwkami, pączka z różą i lukrem, jabłecznika z cukrem, pomarańczowej marmolady.
Nos
Dalej laska wanilii, brzoskwinie w syropie, syrop klonowy, nieco dębu, cynamonu, piernika, moreli, krówek. W tle odrobina mięty, eukaliptusa, mentolu, białego pieprzu, kakao, śmietanki i bananowego ciasta. Po dłuższej chwili do słodyczy dołącza coraz więcej kwasowości cytrusów, jest świeżo i delikatnie spirytusowo. Porządnie.
Ponownie – świeżo, lekko spirytusowo, słodko-kwaśno i nieco pieprznie. Znów toffi, karmel, mleczna czekolada, miód, wanilia, gruszka, brzoskwinia, a także spora dawka soku z cytryny, limonki i grejpfruta. Poza tym nieco bakalii, rodzynek, ciepło-pieprznych przypraw. Generalnie – odwrotnie, niż na nosie – kwasowość przeważa z czasem nad słodyczą, aczkolwiek nie brak tu cukru, oj nie. ABV daje znać o sobie, poczucie rozwodnienia jest, ale bez tragedii. Nic nie zaskakuje, ani nie przeraża. Solidnie.
Smak
Znowuż lekko, przyjemnie, wszystko solidnie zaznaczone, nic się nie rwie. Dużo miodu, cytryny ze skórką, limonki, grejpfruta w cukrze, poza tym budyń waniliowy, brzoskwinie w syropie, czekolada, toffi, kakao, kawa z mlekiem i cukrem, syrop klonowy, róże, dąb, szczypta cynamonu i nieco piernika. Przyjemnie.
Finisz
Skoro pisałem o skali porównawczej, a za konkretną butelkę miała mi posłużyć Glenmorangie 18yo to mogę tyle powiedzieć, że pełnolatka od Auchentoshan wypada w tym wypadku jednak słabiej. Oczywiście jest przyjemnie, jest gładko, poziom i konsekwencja są bardziej niż akceptowalne. Wszystko to prawda. Poza tym na plus akcenty róży, czy owocowych ciast – to jest pyszna sprawa, naprawdę.
Podsumowanie
Jednakże trochę za mało tu pewnej dozy elegancji, bogactwa, wyrafinowania. Wersja 18-letnia jakiejkolwiek whisky powinna jednak reprezentować nieco wyższy poziom, aniżeli większość NAS-ów, czy bottlingów z podstawowej oferty jakiejkolwiek gorzelni. Poza tym na podniebieniu trochę za dużo rozwodnienia, alkohol mógłby być jeszcze lepiej ukryty (przy dużo wyższych ABV można to zrobić lepiej), balans też bywa tu ciut chwiejny – tak jakby słodycz walczyła z kwasowo-cytrusowymi nutami. Także – harmonia do poprawy.
Nie zostałem zaskoczony. Przez chwilę czułem się mile połechtany, nie powiem. Zachwytów jednak nie będzie. Auchentoshan 18yo to whisky z aspiracjami na bycie ponadprzeciętną, nieco jej jednak do tego brakuje. Jest bardzo przyjemnie, wszystko mieści się jednak w granicach standardów. Owszem, wysokiej to klasy standardy. Ale nadal standardy. Tylko albo aż.
Aromat: 21 Smak: 20 Finisz: 21 Balans: 20 Razem: 82/100 pkt.
Ocena