Degustacja #49 – Smokestack Blended Malt Batch 006/2021 46%

Czytaj dalej

Degustacja #49 – Smokestack Blended Malt Batch 006/2021 46%

Smokestack Blended Malt Batch 006/2021 46% Limited Edition (4032 butelek) Non chill filtered

Degustacja #49

Mocna propozycja od Vintage Malt Whisky, firmy zajmującej się niezależnym bottlingiem od 1992 roku. W swoim portfolio ma sporo marek bastard maltów, jak również i blended malty. Jednym z nich jest właśnie Smokestack.

Smokestack debiutowała w 2016 roku. Jest to ciekawa propozycja, zważywszy na kilka istotnych faktów. Otóż, primo, jest to whisky stanowiąca mieszankę wyłącznie słodowych destylatów pochodzących z Highland i Islay. Secundo – whisky ta nie jest filtrowana na zimno, butelkowana z całkiem przyzwoitą mocą 46% ABV i, dodatkowo, prezentująca słuszny poziom fenoli – 30 p.p.m.

Na koniec tertio – wydawana jest w małych, limitowanych partiach. Moja próbka pochodzi z partii nr 6 z 2021 roku, gdzie butelek na świat wypuszczono ledwie 4032 sztuki. Co prawda nie ma informacji odnośnie ani barwienia, ani wieku, czy pochodzeniu destylatów składowych, jednakowoż w tym budżecie i tak, przynajmniej „na sucho”, wydaje się być propozycją co najmniej obiecującą.

Wszakże sama nazwa wskazuje albo na „komin” (Smokestack pisane łącznie), albo „kłęby dymu” (pisane rozdzielnie). I to czoło lokomotywy na etykietce… Oby się naprawdę działo…

Już na wstępie świeżo i rześko. Oczywiście plan pierwszy to torf, jodyna, szpital i apteka, ale sporo tu także cytryny, grejpfruta, gruszki, karmelu, toffi, i miodu. Dalej akcenty wanilii, soczystego czerwonego jabłka ze skórką, soli morskiej, pieprzu, cynamonu. Nieco głębiej mokra gleba, dąb, banan, żółte śliwki, morska bryza, owocowe landrynki, mięta pieprzowa i kandyzowana skórka pomarańczy. Bardzo solidnie, lekko alkoholowo, rześko, torfowo, przyjemnie

Nos

Mocne, pikantno-cierpkie uderzenie na początek. Jest struktura, bogata w torf, naftę, szpital, ziemię, akcenty morskie (sól morska, wodorosty). Ten fundament przeplata się z sokiem z cytryny, gorzkawym grejpfrutem, karmelem, wanilią, toffi, miodem, gruszką, jabłkiem i bananem. Dużo pieprzu, chili, cynamonu i dębu. Wrażenie rozwodnienia na minimalnym poziomie

Smak

Konsekwentny, porządny, dużo torfu, jodyny, lizolu, szpitala, soli morskiej, wodorostów. Dalej sok z cytryny, słodki karmel, toffi, miód, wanilia, mleczna czekolada. Całość opleciona w nuty cynamonu, pieprzu i chili. Średnio długo, ale wyraziście. Ponownie, jak na podniebieniu, wodnistość na minimalnym poziomie

Finisz

Nie wspomniałem o akcentach „kolejowych” (smar), który oczywiście się pojawia. Dym z komina również. Oczywistości wolałem pozostawić do podsumowania. Mam jedno bardzo mocno mi się po głowie kolebiące skojarzenie – Caol Ila. Wydaje mi się naturalnym obecność destylatu z tej gorzelni. Może jeszcze Bowmore, bo i słodziej jest. A z Highland? Nie będę zgadywał, trochę tego dużo.

Podsumowanie

Przez wzgląd na morskie klimaty może kropelka Taliskera się tu znalazła? Ale ale, takie typowe myślenie życzeniowe, a nic tak naprawdę nie wnosi. Wrócę do skojarzenia z Caol Ila. Bo w tejże whisky zaledwie Highlands przebija, ale nie dominuje. A poza tym zauważam tu składowe charakterystyczne dla whisky z tej właśnie gorzelni. To teraz – jak bym określił Smokestack, gdybym próbował jej w ciemno? Patrz wyżej. Typowo torfowo, typowa Islay.

Highland nie przeszkadza, o nie, natomiast nie ma aż tak wielkiego wpływu. Poza może nieco „zbyt” słodkimi nutami jak na Islay. a z drugiej strony w Bowmore… Podsumowując – bardzo solidna, zdecydowanie godna polecenia „heavily peated” w miksie. Nie bać się, brać, jak za śmieszny pieniądz proponują. Dużo przyjemności, zadowolenia. Bez efektu wow, ale na poziomie godnym tych, którzy znają się na swojej robocie. Przypuszczam, że jeszcze nie raz do niej wrócę. Była frajda. A i kieszeń wcale mocno nie dostała po nosie. Co w czasach dzisiejszych coraz trudniejszym…

Aromat: 20 Smak: 21 Finisz: 21 Balans: 20 Razem: 82/100 pkt.

Ocena

Po więcej historii i dobrej whisky