Często w wyniku zmienności losów, a czasem
i pomysłowości osób widzących potencjał, tam, gdzie inni dostrzegają jedynie problemy, moneta się odwraca. Marki wzrastają w siłę, odkrywają drzemiący w nich potencjał i rozwijają skrzydła. Pierwotne proste, nic nieznaczące funkcjonowanie, zmienia swoje zastosowanie i dociera do nowej, bardziej wymagającej grupy docelowej. Rozszerzając swoje spektrum, produkty takie pozostają pod jedną marką, powodując pewien dysonans między jakością swoich pierwotnych tworów a tym, co udało im
się rozwinąć.
Wiele z istniejących produktów czy marek rozpoczynało swoją karierą z niebytu, biedy,przypadku czy wprost jako nierokujący dobrze na przyszłość słabej jakości towar.
Taki obraz prezentuje w obecnych czasach świat whisky. Wiele z produktów znanych marek całymi szeregami zalega na półkach wielu sklepów, reprezentując co najwyżej poprawność smakową. Często pod tą samą marką, w bardziej wyspecjalizowanych sklepach, można znaleźć produkty prezentujące ciekawsze profile smakowe.
Skrócenie czasu maturacji i ograniczenie
kosztów z nią związanych oraz innych aspektów całego procesu sprawia, że ceny takich trunków
są znacznie niższe i przystępniejsze.
Kolejnym bodźcem do przeznaczania
pewnej ilości destylatów do wcześniejszego
wypuszczenia na rynek jest popyt na tego rodzaju trunki, a właściwie popyt na trunki w cenie,
którą one posiadają.
Produkując olbrzymie ilości hektolitrów alkoholu rocznie, potężni producenci nie są w stanie magazynować całości swojej produkcji,
z przeznaczeniem na takie właśnie wyjątkowe
długo dojrzewające trunki.
Te z kolei rozwijają się dzięki kombinacji
czynników, takich jak ilość lat spędzonych
w drewnie, jakości samej beczki czy ogólnie poprawnieprzeprowadzony proces produkcji.
I tak wszystko układa się w spójną całość
- mniejsze koszty produkcji, przystępniejsza
cena kosztem jakości profilu sensorycznego.
Oczywiście obraz ten jest bardzo uogólniony.
Czy zatem niższa cena, generuje większy popyt
na produkt z prostym profilem sensorycznym
i czy na taki trunek znajdują się amatorzy?
Oddanie się w ręce dobrego barmana i degustacja przygotowanego przez niego cocktailu wydaje
się czymś bardziej odpowiednim niż prostackie zalanie porcji whisky np. colą. Pojawia się zatem pytanie - „czy w ogóle wypada łączyć whisky
z colą, a jeśli tak, to, jak”?
W połączeniu z whisky mogą tworzyć proste dwuskładnikowe kompozycje oraz kreowane
przez doświadczonych barmanów, zachwycające smakowe kreacje.
W powyższym tekście, w dość dużym uproszczeniu wysnuto wniosek, że wraz ze wzrostem ceny, wieku czy staranności na etapie produkcji, może poprawić się jakość profilu smakowego. Jego poprawa
i wzrost wartości sensorycznych sprawia, że mniej odczuwana jest potrzeba ingerencji produktami komplementującymi czy modyfikującymi ten profil.
W przypadku trunków, których naturalne bogactwo smaków i aromatów wytworzyło się na drodze doskonałej selekcji beczek i destylatów, odpowiednio długiemu okresowi dojrzewania i pieczołowitemu zestawieniu w kompletny produkt, nie potrzeba zewnętrznej ingerencji. Cała uwaga degustującego powinna skupić się wokół dobrania odpowiedniej temperatury, kieliszka oraz pory na degustację. Tak przygotowany konsument jest w stanie wydobyć wszystkie wartości, które można znaleźć w kieliszku. Jakakolwiek nieprzemyślana ingerencja czynników zewnętrznych, może zburzyć harmonie profilu smakowego. W pewnym stopniu tak popularny w świecie win pairing z potrawami wyzwalającymi dodatkową synergię smaków, może zostać przeniesiony na grunt whisky. Oczywiście mowa tutaj o wprowadzeniu podczas degustacji, prostych drobnych przekąsek, których smaki można naturalnie znaleźć w whisky. Takie połączenie przeprowadzone w odpowiedni sposób może uwydatnić pewne nuty smakowe trunku.
Co się stanie, jeśli doda się do takiej wybornej
whisky, napoju typu cola czy sprite?
Zasadniczo nie wywoła to żadnej reakcji
chemicznej, która doprowadzi do zatrucia, czy
skazy stygmatyzującej konsumenta do końca życia.
Nie straci on ani zdrowia, ani życia, a jedynie to,
co trunek miał dobrego do zaoferowania.
Whisky posiada często bardzo eteryczne i ulotne składniki swojego profilu sensorycznego. One to utopione w słodyczy, karmelu czy nutach cytrusów, przepadną niezauważone i nieodkryte. Synergia takiego połączenia, nie będzie podwyższać smaków trunku, a podnosić już bardzo skąpy i prosty profil smakowy dodanego napoju, a na tym nikomu raczej nie zależy. Już nawet niewielki dodatek składniku modyfikującego smak doskonałej whisky, może zdegenerować jej wartość.
Whisky, którą można,
a nawet trzeba mieszać
Jak zostało opisane wcześniej, trunki prostsze,
krócej leżakowane, czy takie przy produkcji,
których nie zadbano o pieczołowitość czy staranność, mogą nosić ślady pewny braków sensorycznych. Czasami pojawić się mogą również wady w profilu smakowym, które są następstwem niedociągnięć na etapach produkcyjnych. Chcąc je zatuszować, uzupełnić lub podkreśli, te, które są wyraźnie uwydatnione, można dodać produkty komplementarne takie jak napoje, soki czy likiery.
Nasuwa się więc pytanie - czy kiedykolwiek połączenie whisky z colą ma jakiekolwiek uzasadnieniei celowość?
Duża ilość cukru lub substancji słodzących,
które zawiera, z łatwością kamufluje wiele wad
i zakleja braki w profilu smakowym. Ostrość smaku alkoholu niewystarczająco od leżakowanego, zalana falami słodyczy, z łatwością odwróci uwagę od mankamentów. Intensywny smak karmelu, który posiada cola, podniesie nie do końca rozwinięte smaki z tej grupy, w profilu sensorycznym trunku. Ostatecznie nasycanie dwutlenkiem węgla nada gotowemu napojowi pożądanej lekkości
i orzeźwiającego charakteru. Cola, obniżając zawartość alkoholu, przyczyni się do rozmycia zbyt intensywnego profilu smakowego
i zmniejszania intensywności doznań, co
w przypadku trunku z pewnymi niedociągnięciami wydać się może efektem pożądanym.
Dlaczego jednak to właśnie cola jest tym
tak rozpowszechnionych i najczęściej
wybieranym dodatkiem?
Wynika z tego, że „nie taka cola zła, jak o niej
mówią”, ale czy whisky z colą to mimo wszystko
nie świętokradztwo? Przy każdej decyzji należy kierować się własnymi preferencjami
i upodobaniami smakowymi. Oczywiście nie
można mówić o degustowaniu smaków whisky
w ten sposób, czy porównywaniu produktów na podstawie ich smaku z colą. Można mówić
o walorach czy różnicach w smaku danej whisky
z colą, ale nie wnioskować o samych produktach
na podstawie ich smaku z dodatkami.
W dzisiejszym świecie prawie wszystko
można ze sobą zmieszać. Warto jednak robić to tak, aby każda decyzja niosła za sobą pewne zrozumienie i świadomość własnego działania. Można dzięki temu oszczędzić czas, pieniądze, nieporozumienia, a także uchronić się przed dziwnymi spojrzeniami i szyderczymi uśmiechami. Niech zawsze smak i zdrowy rozsądek będą
na pierwszym miejscu - niezależnie czy
w towarzystwie coli, czy też nie - na
zdrowie i smacznego.
Możliwość połączenia bardzo drogiej whisky
z colą, uzależniona jest często od zasobności portfela konsumenta, znajomości i indywidualnego podejścia do tematu. Nikt nie może nikomu zabronić takiej praktyki - nawet barman, przeklinający
w duchu i szydzący z takiego zachowania, ani tym bardziej producent, dla którego „sprzedaż to sprzedaż”.
Odpowiednie podejście