Szczególną estymą darzą tę markę Amerykanie. Oprócz tego, iż whisky ta przyciąga konsumentów swym uniwersalnym profilem, jednym z czynników decydujących o jej obecnej popularności jest również sama historia jej istnienia. Dodajmy, że wielce interesująca i obfitująca w marketingowe kamienie milowe.
Marka whisky Cutty Sark od 2019 roku znajduje się w ręku koncernu La Martiniquaise, jednego z wiodących koncernów na światowym rynku alkoholi mocnych i win. Koncern ów założył Jean Cayard w 1934 roku, który w początkach swej działalności skupił się na imporcie i dystrybucji rumu. W dalszych latach firma poszerza swoje portfolio o wiele innych alkoholi – wina (portugalskie Madera i Porto), koniaki, armaniaki, calvadosy i whisky.
XXI wiek to kolejne sukcesywne przejęcia i poszerzanie imponującego już portfolio. Otóż La Martiniquaise w 2003 roku przejmuje dystrybucję kolejnych producentów rumu (Saint James, Bally) oraz nabywa prawa do destylarni calvadosu Busnel. Rok później otwiera w Bathgate w Szkocji swój pierwszy zakład zajmujący się mieszaniem whisky należących do grupy, zaś w 2008 roku przejmuje szkocką gorzelnię Glen Moray.
W międzyczasie dossier La Martiniquaise nadal się rozrasta (m. in. o markę armaniaku Saint-Vivant), a w 1993 roku dochodzi do znaczącego przejęcia. Otóż do grupy dołącza silna firma Rum & Coctail Bardinet, która dotychczas sama zajmowała się dystrybucją likierów pod własną nazwą oraz kilku marek rumów, w tym Dillon, Negrita i Old Nick.
Już w 1969 roku przedsiębiorstwo nabywa prawa do znanej i lubianej marki szkockiej blended whisky Label 5.
Dossier grupy uzupełniają jeszcze marka ginu typu Genever - Olifant z Holandii, wspomniana wyżej Cutty Sark (2019) oraz „last but not least” marka Creme de cassis - Lejay (2020 rok). Wśród producentów dystrybuowanych przez La Martiniquaise są także wytwórcy wódki (Poliakov), czy francuskiego anyżowego Pastis, których wcześniej nie wymieniliśmy, a którzy również dokładają sporą cegiełkę do niewątpliwej potęgi koncernu.
Dalej następują kolejne dołączenia do grupy, są to m. in. producenci win musujących (hiszpańskiej Cavy – Mont Marçal, włoskiego Prosecco – Perlino), ginu (hiszpańskie Giro), a także napojów bezalkoholowych i produktów spożywczych (Caraibos – soki owocowe i nektary, Mascarin – oprócz rumów także cukier trzcinowy i czekolada).
W 1845 roku odpowiedzialność za interes przechodzi z Georga Berry’ego na jego dwóch synów – George’a Jr. i Henry’ego. To właśnie ci słynni bracia Berry („Berry Brothers”). To oni kontynuowali ścieżkę wytyczoną przez ojca, którą to ścieżką był handel i dystrybucja win i napojów spirytusowych. Z handlu kawą nie zrezygnowano, natomiast gałąź ta stała się gałęzią li tylko poboczną.
Na londyńskiej ulicy St. James’s Street pod numerem 3-cim w 1698 roku pewna wdowa o nazwisku Bourne założyła sklep spożywczy. Pierwsze sukcesy począł on osiągać dzięki sprzedaży wybitnej klasy kawy, natomiast z biegiem dziesięcioleci i po wielokrotnych wymianach pokoleniowych sklep modyfikował nieco swój profil. W 1810 roku pieczę nad interesem przejął George Berry, którego nazwisko po raz pierwszy pojawiło się nad fasadą sklepu. Co znamienne, nazwisko to do dziś widnieje w szyldzie przy St. James’s Street No.3.
Jak to się zaczęło
W międzyczasie rodzina Berry łączy się z drugą rodziną, Rudd, której przedstawicielem był znawca win z Norwich, niejaki Henry Rudd. Dołącza on do Berry Bros. w 1920 roku, w rok po nastaniu w Stanach Zjednoczonych czasów prohibicji. Fakt ów w konsekwencji dał potężny asumpt do powstania głównej bohaterki tegoż artykułu – marki szkockiej blended whisky Cutty Sark.
O znaczeniu handlu napojami spirytusowymi i winami świadczy pewna ciekawostka. Otóż zarządca słynnego Titanica napisał do firmy specjalny list w dzień po zatonięciu statku, w którym informował o utracie 69 skrzynek wypełnionych spirytualiami należącymi do Berry Bros.
Dokładnie 23 marca 1923 roku w Londynie Francis Berry i Hugh Rudd, wspólnie ze znanym szkockim artystą Jamesem McBeyem, postanowili stworzyć nową blended whisky, która wyróżniać się będzie na tle innych swym wyraźnie lżejszym stylem.
W 1919 roku w Stanach Zjednoczonych zaczął się mroczny, trwający aż 14 lat, okres prohibicji. Oczywiście, jeśli tylko się dało, zakaz omijano na różne sposoby. I tu do gry wchodzi legenda…
W tym samym roku dzielny kapitan-przemytnik William „Bill” McCoy wwiózł whisky Cutty Sark do USA (co było pierwszym poważnym celem założycieli marki). Dokonał tego oczywiście na statku Cutty Sark. I choć został złapany, whisky Cutty Sark momentalnie podbiła kubki smakowe spragnionych Amerykanów. Pozycję jednej z najpopularniejszych blended whisky ugruntowało zaś zniesienie prohibicji w 1933 roku, co niecałe 30 lat później, w roku 1961, przełożyło się na wynik niebotyczny – Cutty Sark stała się pierwszą szkocką whisky w USA, która sprzedała się w ilości ponad miliona skrzynek!
Tak powstała Cutty Sark, która swą nazwę zawdzięcza legendarnemu herbacianemu kliperowi, który od II połowy XIX wieku bił rekordy prędkości na międzynarodowych wodach całego świata. Na etykiecie whisky widnieje charakterystyczny rysunek tegoż klipera autorstwa szwedzkiego malarza Carla Georga Augusta Wallina.
Ów statek zaprojektowano tak, by mógł przewozić herbatę z odległych Chin. Stąd musiał to być obiekt niezwykle sprawny, zwinny i szybki. I w swoich czasach nie miał sobie równych. Przy średniej prędkości 15 węzłów (inaczej 15 mil morskich, czyli grubo ponad 27 km/h) potrafił w ciągu doby pokonać dystans ponad 600 kilometrów! Poza tym na swym pokładzie mógł jednorazowo przewieźć taki ładunek herbaty, z którego spokojnie można by zaparzyć…200 milionów filiżanek!
Żaglowiec Cutty Sark wybudowano i zwodowano na rzece Clyde w Szkocji (konkretnie w stoczni Scott and Linton w mieście Dumbarton) w 1869 roku. Była to jednostka na swoje czasy wyjątkowa, a w dodatku - po prostu piękna.
Słów kilka o kliperze Cutty Sark
Swą nazwę zawdzięcza fragmentowi poematu „Tam O’Shanter” szkockiego wieszcza narodowego i prekursora romantyzmu, Roberta Burnsa.
W latach 1896-1923 kliper pływał pod portugalską banderą, przy czym dwukrotnie zmieniał swą nazwę i właściciela. Przekształcono go wtedy także w innej klasy żaglowiec – brygantynę. Statek z rąk portugalskich odkupił brytyjski kapitan Willfred Dowman, dzięki czemu powrócił on w pierwotne, brytyjskie ręce i nic nie mogło przeszkodzić w kreatywnym pomyśle przeniesienia nazwy statku na szkocką whisky. Dodajmy, iż whisky ta rozsławiła ów statek na świecie i, pomimo poważnego pożaru w 2007 roku, Cutty Sark podziwiać możemy do dziś – stoi on w suchym doku w Greenwich w Londynie (odholowano go tam w 1954 roku) i posiada szacowny status statku-muzeum. Statku, który wraz z whisky o tej samej nazwie przyczynił się do popularyzacji regat zwanych dziś The Tall Ships’ Races.
To właśnie w tym utworze występuje wiedźma Nannie Dee, na widok której bohater poematu, farmer o imieniu Tam, wykrzykuje słowa „Weel done, Cutty-sark!” (Cutty sark w języku Scots oznacza… krótką koszulę, którą Tam miał na sobie).
Popularność Cutty Sark, szczególnie w USA, jest nie do oszacowania. W naturalny, niemal niezauważalny sposób, przenikała ona przez lata do kultury masowej.
W reklamie telewizyjnej promującej markę już w 1975 roku wystąpił legendarny aktor hollywoodzki Rex Harrison. Jej fanem podobno jest sam Stephen King, jeden z najpoczytniejszych pisarzy na świecie, który także wspomniał Cutty Sark w jednym ze swych opowiadań („Człowiek, który nie podawał ręki”).
Wielokrotnie wymieniana w powieściach (prawie każda powieść Harukiego Murakamiego, część powieści Clive’a Cusslera, który, nota bene, sam był jej fanem, „Czynnik ludzki” Grahama Greene’a, „Paszcza wieloryba” Phillipa K. Dicka, a także w twórczości Yukio Mishimasa, Jamesa Hadleya Chase’a oraz Paula Austera) , pojawiać się poczęła także na srebrnym (jeden z najpopularniejszych na świecie seriali „Sex w wielkim mieście” oraz w równie popularnym „Mad Men”) i złotym ekranie (zdobywca 3 Oskarów „Green Book”, z serii o Jamesie Bondzie – „Licencja na zabijanie” i „Skyfall”, poza tym „Miami Vice”, „Chłopcy z ferajny”, „Wróg publiczny”).
Był to też pierwszy lot w kosmos ósmego w historii
astronauty, Leroya Gordona „Gordo” Coopera Jr.
W przestrzeni kosmicznej spędził on około półtorej doby (ponad 34 godziny), przy czym zdążył okrążyć Ziemię dokładnie 22-krotnie. Przez to też Cooper stał się pierwszym amerykańskim astronautą, który spał na orbicie. A skoro spał… No właśnie. Otóż Cooper zdołał przemycić, oprócz kilku papierosów, małą, 50-mililitrową buteleczkę whisky. Tą whisky była Cutty Sark.
Na tym jednak nie koniec. Otóż dokładnie
15 maja 1963 roku odbył się ostatni lot
kosmicznego programu Merkury
(Mercury-Atlas 9).
To właśnie Edrington odświeżył portfolio Cutty Sark (w tym etykiety i branding) w 2011 roku, rok później wprowadził edycję Cutty Sark Storm (obecnie już nie produkowaną), a w 2013 roku, na 80-tą rocznicę zakończenia prohibicji w USA, specjalną (choć do dziś należącą do tzw. core range) wersję Cutty Sark Prohibition z mocą alkoholu 50% ABV. I choć marka zmieniła właściciela na La Martiniquaise, te dwie wersje – podstawowa i Prohibition - nadal są sprzedawane na całym świecie.
W latach 2010-2019 właścicielem marki Cutty Sark był Edrington, poważny gracz na rynku mocnych alkoholi. To w rękach tej firmy znajdziemy takich tuzów jak Highland Park, The Glenrothes, The Macallan, The Glenturret i The Famous Grouse.
Edrington, La Martiniquaise i dwie podstawowe wersje Cutty Sark
Na koniec słów kilka o tym co powoduje, iż Cutty Sark jest tak uniwersalna i przystępna nawet dla niewprawnego podniebienia.
Mianowicie domem dla Cutty Sark zawsze była gorzelnia The Glenrothes. Stąd możemy wnioskować, że profil aromatyczno-smakowy Cutty Sark jest subtelny, a jeśli lekko dymny, to tylko w tle. W jej składzie znajdziemy około 40 słodowych whisky, w tym wspomnianą przed chwilą The Glenrothes oraz m. in. The Macalan, Highland Park, Bunnahabhain Glen Moray, a także zbożowe destylaty z North Brittish i Invergordon. Finalny produkt znakomicie nadaje się do koktajli, a także na każdą możliwą okazję. Nie dziwi więc, że Cutty Sark, whisky z charakterystyczną żółtą etykietką, nabywana jest rokrocznie przez miliony konsumentów na całym świecie. Bo nawet najlepszy marketing nie obroni kiepskiego produktu. A w przypadku Cutty Sark zdecydowanie tak nie jest.