Zaskakująco niezły blend od Whyte & Mackay Group.
Jedna z wielu whisky z „segmentu” no name, nie znaczy to jednak, że od razu porażka.
Wcale a wcale nie.
Niezły, cytrusowo-karmelowo-ziołowy
nos, świeży smak z elementami czekolady, nieco pikantny finisz.
Pod kolę i bez też. Ładnie wygląda. Plusik.
Świetnie marketingowo opakowana whisky, z długą już, bo sięgającą lat 20-tych XX wieku, historią.
Dodatkowo pierwsza whisky, która „wylądowała” w…kosmosie! Owoce, wanilia, odrobina pikanterii.
Rewelacyjna
na każdą okazję.
Nagród bez liku. Brać, nie bać się!
Nieznana szerzej whisky z zaskakująco długą historią, sięgającą II połowy XIX wieku.
Nazwana na cześć jednego z najważniejszych rodzinnych klanów w historii Szkocji.
Gładka, delikatna, pełna wpływu beczek
po bourbonie. Inver House umie w blendy!
Blend marketingowo opakowany wręcz perfekcyjnie.
Marka należąca do Bułgarów z VP Brands International.
Stworzona na bazie kilkudziesięciu maltów szkocka starzona w… bułgarskim dębie
w… bułgarskich
okolicznościach przyrody.
I co? Panie i Panowie, udało się!
Kolejny blend z tych bardziej i mniej znanych zarazem.
To znaczy bardziej znany na świecie, aniżeli w Polsce.
Fikuśna butelka, nazwa na cześć jednej z powieści samego sir Waltera Scotta.
No
i podstawowa słodowa whisky do kompozycji, czyli Tomatin.
Antykwariusza warto znać!
Tym razem Kanadyjczyk (a raczej – Kanadyjka) z oferty Francuzów z La Martiniquaise.
Whisky dość słodka, z dużym udziałem żytnich destylatów, tak więc i z pieprzną nutą.
Można doszukać się też akcentów
kawy, kakao i przyprawy do pieczenia, co w budżetowym blendzie zawsze na plus.
Dobrze i tanio, czyli w sam raz!
Słynna pardwa wciąż atakuje!
Pierwotnie zwana The Grouse na cześć pewnego… dziadka.
Jej historia sięga II połowy XIX wieku.
Obecnie marka rozpowszechniona na całym świecie, a po ponad 100 latach
nadal trzyma poziom.
Posiada Królewski Gwarant!
Zastanawiacie się może co to za cudo?
Otóż swą nazwą nawiązuje do bitwy pod Glen Shiel (1719), kiedy to Brytyjczycy pokonali Jakobitów.
Lekka, łatwa i przyjemna whisky za naprawdę bardzo, bardzo małe pieniądze.
Nie wymaga większych przemyśleń i zbędnych zabiegów.
Rozerwie, uspokoi i umili. Tak jest!
Jedna z najstarszych szkockich blended whisky, z historią sięgającą połowy XVIII wieku.
Niegdyś jedna z ulubionych samego sir Winstona Churchilla.
Stworzyło ją dwóch panów – księgowy i birbant.
To nie mogło się nie udać! Smacznie i (poniekąd) zdrowo (także dla portfela!).
Budżetowy „Japończyk”?
I to jeszcze pijalny?
A jakże!
Za jakość tej whisky ręczy niejaki Kenji Watanabe, piwowar-samouk z ponad 30-letnim doświadczeniem w branży.
Sama nazwa tej whisky też
wiele o niej mówi – „Tenjaku” to po polsku „Skowronek”.
Świeża, żywa, energetyczna
– niczym powiew wiosny!